PS
Brzmisz wtedy jak buc.Czy wiara jest racjonalna?
Nie ma weryfikowalnych powodów, więc nie ma co o nie pytać. Nierozsądne byłoby przejmowanie się każdym człowieczym wierzeniem, bo nikt by się nie wyrobił z ich analizą. Zwłaszcza jeżeli przekonać się możesz dopiero po śmierci.
Czy to przesądza o wartości wiary? Niekoniecznie. Są jej dwa rodzaje: bez dowodów i wbrew dowodom. Te pierwsze mogą być bardziej i mniej prawdopodobne, czy potrzebne.
Jeżeli ktoś twierdzi, że wypił wodę ze szklanki, to mimo że tego nie wykaże, bo nie nagrał, to gdy stoi za czymś jakaś myśl, zaufanie nie jest niedorzeczne.
Są różne stopnie:
MAŁO PRAWDOPODOBNE
Boga porównuje się do czajniczka Russella. Nie zgodzę się z tym. Niecynicznych wyznawców kosmicznego naczynia do gotowania wody, jak nie było, tak nie ma, a Bóg jako pierwszy poruszyciel jest zrozumiałym filozoficznym pojęciem ("Dlaczego jest raczej coś niż nic?"), nawet jeżeli jest więcej możliwości. Jedynie brak dowodów to łączy.
Skoro Biblia głosi, że wiara jest pośmiewiskiem dla świata, to nie widzę sensu w nadawaniu jej naukowości i racjonalizowaniu. Ale mam pewien problem z nazywaniem wierzących idiotami (swoją drogą: powinno się przestać używać medycznych terminów do obrażania).Nie ma badań, które opowiadają się za jednym ze stanowisk. I coś powoduje, że ci ludzie z ogromnym intelektem pozostają przy swoim.
No i, niestety, czasami musimy się obejść bez racjonalności. Nie wiemy wszystkiego, dlatego stawiamy hipotezy i obracamy wśród niejasności. Działasz irracjonalnie, kiedy:
Nie obeznałeś się z danymi, polegając na autorytecie. (Skąd pewność?)
Wyrażasz opinie. (To nie fakty.)
Sugerujesz, że w przyszłości będzie tak i tak. (Nie jesteś jasnowidzem.)
Mówisz dziecku "Nie wolno!" bez wytłumaczenia. (Wymagasz wiary!)
Sprzeciwiasz się czemuś, bo czujesz, że to dobre. (Przeczucie to dowód?)
Ufasz partnerowi, choć nie śledzisz go 24/7 i nie tkwisz w jego umyśle. (Dla ścisłości: nie chodzi o to, że tak trzeba — tylko o to, że nie wiesz na 100%.)
Emocjonujesz się. (To zwodnicze.)
Najczęściej właściwym podejściem jest brak wiary, dopóki nie zaakceptujesz czyichś idei. Kiedyś do chrztu szli dorośli, którzy świadomie i dobrowolnie się go podejmowali, poznając dokładnie doktrynę. Według mnie tak powinno być.
Wykazanie pożyteczności wiary wymagałoby siedzenia w głowie miliardów obecnie żyjących ludzi i dziesiątek miliardów z dawnych czasów. Dla mnie osobiście jest potrzebna, a dla kogoś może być źródłem wypaczeń.
Można się wgłębiać w jej psychologię,[1] historię, wykresy (ateistyczne społeczności kontra religijne) itp. i tam starać się szukać wniosków. Zagadnienie jest złożone i na takie zwykle nie ma prostych wyjaśnień. Przeszłość pokazuje, że zło niosą zarówno religijne, jak i świeckie czy antyreligijne środowiska — czyli po prostu ludzie.
Wiara wydaje się podobna do emocji, które nic nie znaczą bez kontekstu.
Trochę jej wad:
Jest atrakcyjna dla leni, którym nie chce się przeglądać źródeł, bo wystarczy wierzyć, i niesie przez to szkody, w tym śmiertelne w skutkach.[2]
Zwabia szarlatanów o celach najdziwniejszych i najobrzydliwszych, dając im posłuch. Wspomnę o słynnej sekcie, której lider doprowadził do samobójstwa dziewięciuset wiernych[3], czy duchownych-zbrodniarzach jak Miroslav Filipović-Majstorović i Jozef Tiso[4]. Albo o molestowaniu i ukrywaniu tego[5], czy rozpuście i nadużywaniu władzy[6]. Lub siostrze Bernadetcie, która w ośrodku dla dzieci dopuszczała do nieustannych gwałtów i przemocy, a poszła siedzieć ledwie na 2 lata[7]. To kilka przykładów.
Religia była i jest żyzną glebą dla wojen, terroryzmu i prześladowań.[8] W wielu za odejście od wiary lub za herezję grozi śmierć.
Wszystko to jest udokumentowane i słusznie budzi wątpliwości i oburzenie.
Wiele aktualnych naukowych praktyk i tez było niezgodne z nauczaniem Kościoła. Do 13. wieku sekcja zwłok nie była mile widziana. Jest mitem, że bulla papieża Bonifacego tego zakazywała, ale nie bez przyczyny przez długi czas się tym nie parano.[9] Przez wiarę w biblijną kosmogonię i centralną pozycję Ziemi we Wszechświecie hamowane było branie pod lupę początków świata i nie tylko (Wielki Wybuch, heliocentryzm, ewolucja). I zanim ktoś mi powie, że nigdy nie było negatywnych relacji na tej linii, to przypominam, że Giordano Bruno został spalony na stosie.
Wymieniam religijne przypadki z uczciwości, ale nie tylko takie są zagrożeniem. Naukowy denializm, szuryzm i fanatyzm to zjawiska uniwersalne.
Warto tu zaznaczyć, że Kościół nie miał konfliktu z dziedzinami, które nie kłóciły się z teologią. Wspierał architekturę, inżynierię i matematykę, budował wspaniałe uniwersytety i to kapłani byli najbardziej wykształconymi ludźmi.[10] Jemu zawdzięczamy wiekopomne poprawki w kalendarzu, wynikające z chęci ustalenia daty Wielkanocy. Był mocno zaangażowany w medycynę. To nie tak, że Biblia nie lubi nauki. To czasami jej zwolennicy są przeciwko.
Nie mówienie o toksycznych aspektach wiary jest jak nie ostrzeganie o ostrości noża. To obowiązek zwracać na to uwagę. I jeśli czujesz się tym urażony, to pamiętaj, że Jezus tak robił. Jego wypowiedzi to nader częste piętnowanie dwóch grup:
a)Kapłani, których określał plemieniem żmijowym 🐍, grobami pobielanymi i wytykał ich obłudę po wielokroć. Docinki w ich stronę wypełniają gęsto karty Ewangelii. To oni go ukrzyżowali.
"Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa." (Mt 23, 27)
b)Ludzie bezczeszczący dom boży, zobacz: wygnanie przekupniów ze świątyni.
Nie jest to więc niestosowne w Chrześcijaństwie, skoro jego Bóg ciągle o tym nawijał. Niektórzy się tym bulwersują: "Bądź zimny albo gorący. Chcesz się przypodobać światu." Cytują Jezusa (Ap 3, 15-16), który religię krytykował.
Przykro się czyta to:
"Strzeżcie się uczonych w Piśmie, którzy z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. Objadają oni domy wdów i dla pozoru długo się modlą. Ci tym surowszy dostaną wyrok." (Łk 20, 46-47)
kiedy się patrzy na nadętych biskupów w wykwintnych szatach, jeżdżących luksusowymi limuzynami, w willach z kucharkami i sprzątaczkami.[11] Jakby to o nich była mowa. Jezus Chrystus tego nie znosił, po czym postanowił założyć instytucję pełną pałaców i ich zarządców, którzy nauczają czegoś, do czego się nie stosują?
"I wam, uczonym w Prawie, biada! Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie." (Łk 11, 46)
Nie chodzi mi o robienie z każdego przedstawiciela kleru złego, bo tak nie jest, ale przepych niektórych po prostu rzuca się w oczy. Ewangelia jest także o wyzbyciu się dóbr materialnych. Pewne radio dostaje samochody od bezdomnych i spore dofinansowania z rządu. Opodatkowanie posługi jest symboliczne.[12] A państwo nieoddzielone od ideologii nie jest w porządku. Nie przychodzi mi do głowy żaden argument za wznoszeniem rezydencji, pomników i olbrzymich przybytków sakralnych. Niby dlaczego hierarcha (poza papieżem) nie mógłby mieszkać w skromnym budynku i sam sobie gotować? Po co komukolwiek posągi?
I okej, Jezus miał przyjaciół wśród tych, z którymi się spierał. Jedni załatwili nawet pozwolenie na ściągnięcie z krzyża i dali grób (święty Józef z Arymatei oraz święty Nikodem). Ateiści też znają dobrych księży (na przykład Jan Kaczkowski jest ceniony).
To nie jest antyklerykalizm, tylko wytykanie fałszu.
Kościół jest splamiony, tak jak wiele postaci z Biblii jest łajdakami. Król Dawid przespał się z żoną swojego przyjaciela, po czym go zabił, żeby nie mieć przypału. Jest tam masa takich person, a niektórzy to przodkowie Jezusa. Nikt normalny nie powinien bać się wskazywania na bezczelność, ukrywanie pedofilii, okradanie czy inne skandale. Niezależnie od intencji, jest to akt prawdy.
Choć zdarza się też nazywanie złem dosłownie wszystkiego, co robi Kościół.
"Pomaga chorym — dla kasy!
Daje chleb — brudnymi dłońmi!"
Misjonarze nie raz oddają życie, jeżdżąc do krajów objętych bezprawiem. Katolicyzm to największa fundacja charytatywna na świecie (opieka zdrowotna, mierzenie się z ubóstwem).[10]
"Żyje skromnie — bo przepił!
Oddycha — zużywa powietrze!"
Są duszpasterze, którzy poszli za szczerym powołaniem i dają nadzieję.
Zawsze mnie bawi, kiedy słyszę gadkę o okradaniu przez zbieranie na tacę. Potem zwykle następuje: "Jeżeli zgadzasz się z tym, co mówię, wejdź na mojego Patronajta, albo wpłać coś na PayPala." Tak, streamerzy i youtuberzy żyją jakby z tacy.
Ocena:
odzwierciedlenie dobra i zła w wierze. Oczywiście to tylko moja opinia. A to mój stary film, nagrany kilka tygodni po premierze, ale zawierający aktualne przemyślenia: